Pancho Barnes i Aniołowie piekieł

Florence Lowe „Pancho” Barnes była pierwszą w historii kaskaderką specjalizującą się w akrobacjach lotniczych, a także założycielką pierwszego związku zawodowego pilotów-kaskaderów – jednak nie tylko osiągnięcia czynią ją ciekawą i inspirującą postacią. Równie fascynujący był jej awanturniczy charakter.

 

 

Buntowniczka z wyboru

 

Bakcyla lotnictwa Florence połknęła już w dzieciństwie, zainspirowana dokonaniami swojego dziadka Thaddeusa Lowe’a – wynalazcy, któremu Abraham Lincoln przynajmniej częściowo zawdzięczał militarne zwycięstwa. To właśnie Lowe przekonał prezydenta Stanów Zjednoczonych do skorzystania z balonów zwiadowczych.

 

Mając za wzór geniusza o silnym charakterze, młoda i wywodząca się z zamożnej rodziny Florence szybko zaczęła żyć według własnych zasad, nie przejmując się konwenansami. Była trudnym, dzikim i buntowniczym dzieckiem; bawiło ją upokarzanie rodziców w oczach ich równie konserwatywnych znajomych. Szansą na „ucywilizowanie” dziewczyny miała być nauka w katolickiej szkole z internatem w kalifornijskim mieście Ramona, jednak Florence uciekła stamtąd, i to w wielkim stylu: na koniu, na którego grzbiecie dojechała aż do oddalonej o 200 kilometrów meksykańskiej Tijuany.

 

W roku 1921, w wieku 19 lat, Florence została zmuszona do poślubienia pastora Rankina Barnesa. Choć początkowo posłusznie odgrywała rolę gospodyni domowej, a po roku małżeństwa urodziła syna, nie czuła się usatysfakcjonowana spokojnym życiem. Na duchu podniósł ją pierwszy kontakt z Hollywood – dziewczyna była tak uzdolnionym jeźdźcem, że producenci zatrudniali ją do wykonywania popisów kaskaderskich, a nawet do filmowania akcji z grzbietu pędzącego konia.

 

Wkrótce Florence opuściła męża i skorzystała z możliwości, które nieoczekiwanie zapewnił jej spadek po zmarłej matce. Dziewczyna odziedziczyła pół miliona dolarów, dzięki czemu mogła oddać się jednej ze swoich licznych pasji: podróżowaniu.

 

Narodziny Pancho

 

Podróże Florence nie przypominały wycieczek all-inclusive – bliżej im było do szalonych przygód Indiany Jonesa. W roku 1927 kobieta dołączyła do załogi płynącego do Meksyku statku transportowego, ochrzczonego imieniem El Camino. By móc zaciągnąć się na służbę, a także uchronić się przed porwaniem w przypadku ataku piratów, Florence ścięła włosy i przebrała się za mężczyznę.

 

Przykrywka sprawdziła się doskonale: wielu załogantów El Camino nie zdawało sobie sprawy, że płynie z nimi kobieta. Podobno kluczową rolę odegrało zachowanie – Florence żuła i paliła tytoń, pluła, a wreszcie przeklinała tak często i soczyście, jak potrafią tylko najwytrawniejsi marynarze. Nie wiadomo jednak, co powiedziała, gdy zorientowała się, że jej towarzysze to przemytnicy, którzy przerzucali do Meksyku broń i amunicję.

 

To właśnie podczas rejsu El Camino Florence dorobiła się przydomka Pancho. Zawdzięczała go sternikowi Rogerowi Chute’owi, któremu przypominała Sancho Pansę – wiernego giermka Don Kichota. Florence polubiła swój pseudonim i korzystała z niego do końca życia. Polubiła też samego Chute’a. Marynarz był jej bratnią duszą – wykształconym i bogatym człowiekiem, który podobnie jak ona wiódł awanturniczy żywot z wyboru. Między Rogerem i Florence szybko zaiskrzyło; jako kochankowie podróżowali po Meksyku przez kolejne siedem miesięcy. Najpierw jednak uciekli z aresztu, do którego dostali się, gdy meksykańscy stróże prawa odkryli szmuglowany ładunek.

 

Lekkomyślna, ale utalentowana

 

W roku 1928 Pancho postanowiła nauczyć się latać – i to z pomocą najlepszego instruktora w okolicy. Weteran lotnictwa Ben Catlin miał opory przed udzielaniem lekcji kobiecie; choć pilotki-pionierki zapisały się już w historii awiacji, lotnicy nadal postrzegali je w kategorii wybryków natury. Florence była jednak zdecydowana: kupiła już samolot i nie zamierzała rezygnować ze swoich marzeń.

 

Catlin upierał się, że latanie jest sztuką zarezerwowaną dla mężczyzn, co postanowił udowodnić, zabierając Pancho w lot pełen niebezpiecznych akrobacji. Zapierające dech w piersiach popisy nie zrobiły na niej najmniejszego wrażenia. Pod okiem Catlina, przekonanego już o predyspozycjach swojej uczennicy, Florence błyskawicznie – bo w sześć godzin – opanowała tajniki pilotażu. Po tak krótkim szkoleniu odbyła swój pierwszy samodzielny lot, zaś po pięciu minutach spędzonych samotnie w powietrzu zaprosiła do dwupłatowca swojego przyjaciela Nelsa Griffitha… który w trakcie rejsu wybrał się na kaskaderski spacer po skrzydle.

 

Ben Catlin twierdził, że jego uczennica jest lekkomyślna, ale nie mógł odmówić jej ogromnego talentu. Jeszcze w tym samym roku Pancho zdobyła licencję pilota. Fotografię do dokumentu wykonał George Hurrell – późniejszy autor fotosów studia filmowego MGM. Jeśli wierzyć anegdocie, zdjęcie portretowe Florence sprawiło, że usługi artysty stały się pożądane wśród największych gwiazd Hollywoodu. Skoro niezbyt urodziwą pilotkę potrafił sportretować w tak atrakcyjny sposób, to jak pięknie sfotografowałby przystojniaka albo seksbombę?

 

Po uzyskaniu licencji pilota Pancho lubiła niedzielami krążyć swoim hałaśliwym samolotem nad kościołem Rankina Barnesa. Zakłócanie mszy było jej zemstą za niechciane, nieszczęśliwe małżeństwo.

 

Bilet do Hollywood

 

Talent Pancho pomógł zaistnieć w Hollywood nie tylko Hurrellowi, ale również jej samej. Po przepracowaniu kilku miesięcy w roli pilota testowego zakładów Lockheeda, a jeszcze przed zdobyciem tytułu najszybszej pilotki na świecie (przekroczyła 315 km/h), Florence wyrobiła sobie reputację jednego z najlepszych kaskaderów Hollywoodu. Na szczyt sławy – przynajmniej wewnątrz branży – wyniosły ją popisy z filmu „Aniołowie piekieł” z roku 1930.

 

Obraz Howarda Hughesa, pasjonata lotnictwa, oblatywacza i projektanta samolotów (o którego życiu opowiada kinowy przebój „Aviator”), był jednym z najdroższych oraz najgłośniejszych filmów w historii. Zasłynął głównie ze względu na bardzo ryzykowne popisy kaskaderskie: w lotniczych manewrach życie straciło aż trzech spośród ponad 70 zatrudnionych pilotów.

 

Po zakończeniu produkcji, aby zapewnić sobie lepsze warunki do pracy, Pancho wraz z trzema kolegami po fachu założyła pierwszy w historii związek zawodowy pilotów-kaskaderów: Stowarzyszenie Zrzeszonych Pilotów Filmowych (Associated Motion Picture Pilots Association). Jego członkowie przez pewien czas byli jedynymi pilotami w Hollywood, którzy nie narzekali ani na brak pracy, ani na niskie zarobki.

 

Bliżej ziemi

 

Płace w branży filmowej były wysokie, ale wydatki Pancho Barnes jeszcze większe. Wraz z kurczeniem się zapasów gotówki szalone dni Florence dobiegały końca. Około roku 1935 podróżniczka, pilotka i kaskaderka w jednej osobie zaczęła prowadzić zdecydowanie mniej emocjonujący tryb życia. Razem z synem Williamem, którego zaniedbywała przez wiele lat, zakupiła ranczo Oro Verde. Posiadłość, przemianowana później na The Happy Bottom Riding Club, leżała podobno na żyle złota; jeśli wierzyć anegdotom, Pancho co jakiś czas wyławiała ze studni złote grudki. Mimo wszystko głównym źródłem jej utrzymania była hodowla bydła, a później także koni. Jak się okazało – również do tego miała niebywały talent.

 

Ranczo, wraz z założoną przez Florence restauracją, motelem i klubem jeździeckim, zyskało sławę dzięki doskonałym stekom z wołowiny tamtejszej produkcji. Ze względu na lotnicze dokonania Pancho jej przybytek często odwiedzali piloci z pobliskiej bazy wojskowej Muroc (później: Edwards). Z biegiem czasu posiadłość stała się nieoficjalnym klubem oficerskim, w którym lotnicy mogli liczyć na specjalne traktowanie, m.in. na najlepsze pokoje i zniżki. Kiedy Chuck Yeager jako pierwszy człowiek w historii przekroczył barierę dźwięku, Pancho zaproponowała mu darmowy stek; od tej pory wszyscy piloci, którzy powtórzyli jego wyczyn, mogli liczyć na bezpłatny posiłek. Florence porzuciła tę tradycję po kilku latach, kiedy większość samolotów pilotowanych przez jej gości mogła osiągnąć prędkości ponaddźwiękowe.

 

W latach 50. dalsze istnienie rancza stanęło pod znakiem zapytania: siły powietrzne postanowiły powiększyć obszar swojej bazy o tereny należące do Pancho. Kobieta została wplątana w batalię prawną, która nie doczekała się jednak właściwego rozstrzygnięcia. Z niewyjaśnionych powodów na posiadłości wybuchł pożar, w którym zniszczone zostały zarówno zabudowania, jak i wartościowe pamiątki po awanturniczej młodości właścicielki. Ostatecznie Pancho sprzedała ziemię za cenę niemal siedmiokrotnie niższą od oczekiwanej, zaś późniejsza rekompensata ze strony sił powietrznych była marnym pocieszeniem.

 

Zapomniana legenda

 

Na przełomie lat 50. i 60. u Pancho zdiagnozowano raka piersi. Kobieta była zdeterminowana, by walczyć: przetrwała dwie operacje, lecz z upływem czasu traciła charakterystyczną dla siebie energię. Żyła marzeniami o założeniu kolejnego klubu, lecz nie miała ani wartościowej ziemi, ani pieniędzy. Jej legenda przygasła, choć latami Florence występowała w klubach i na imprezach, opowiadając o swoich wyczynach.

 

Pancho Barnes zmarła w roku 1975, w samotności, zapomniana przez większość zaprzyjaźnionych niegdyś lotników. Nigdy nie stała się tak sławna, jak inne współczesne jej pilotki, lecz mimo tego wywarła ogromny wpływ na mentalność amerykańskich lotników. Uporem, odwagą i talentem udowodniła, że latanie nie jest wyłączną domeną mężczyzn, a także przetarła innym kobietom drogę do kariery w branży kaskaderskiej.

 

Po zakończeniu przygody z lotnictwem Florence Lowe Barnes miała powiedzieć: „inne pionierki lotnictwa zgarnęły sławę i pieniądze, ale to ja byłam najlepszym pilotem”. Swój awanturniczy żywot podsumowała słowami: „zaznałam więcej zabawy w tydzień niż niektórzy przez całe życie„.

 

Źródła:

 

http://www.militarymuseum.org/Barnes.html
http://legendofpanchobarnes.com/film/about-the-film/back-in-the-saddle-the-story-of-pancho-barnes-and-her-happy-bottom-riding-club.html
http://www.mach-buster.co.uk/#/pancho-barnes/4532733697
PANCHO BARNES (1901 – 1975) Pilot, Proprietor, Partier


http://www.air-racing-history.com/PILOTS/Pancho%20Barnes.htm
http://www.hill.af.mil/library/factsheets/factsheet.asp?id=5839

 

Fotografie: przytrzymaj kursor na obrazku, aby zobaczyć źródło (kolejno: foto na stronie głównej i główna fotografia tekstu: ctie.monash.edu.au; poniżej: wyniki wyszukiwania Google, Wikipedia, kadr z filmu Hell’s Angels – United Artists, okładka książki The Happy Bottom Riding Club – The Life and Times of Pancho Barnes)

 

Tekst pierwotnie pojawił się na blogu serwisu Lotnicze-Bilety.pl.

Autor: Turisticus

Kto nie lubi odpocząć od szarej codzienności przynajmniej w wolny weekend? Nie znam lepszego sposobu niż wyjazd do jakiegoś ciekawego miasta.